Emilia Pawłowska ponownie objawiła się na scenie niespełna 4 lata temu. Wówczas dała się poznać jako wybitna interpretatorka piosenek chociażby Jaromira Nohavicy , Urszuli Dudziak czy Zbigniewa Wodeckiego. To może świadczyć, że Emilia Pawłowska traktuje piosenkę jako niepodważalne dziedzictwo. Z sobie tylko znaną łatwością łączy w piosence rzeczowość i natchnienie, natchnienie które z łatwością i bez większych problemów zaciera granicę jaką wyznacza rampa sceny pomiędzy widownią a artystą.
W ubiegłym roku artystka pokazała swój kunszt na w pełni autorskim albumie zatytułowanym „Niebo nad jeziorem”, dotykając wartości uniwersalnych – miłości, koegzystencji człowieka i przyrody , i nie bez znaczenia jest też fakt, że Emilia Pawłowska zamieszkuje przepiękną Krajnę.
Można żywić przekonanie, że artystka swoimi wykonaniami przede wszystkim odpowiada na naszą gotowość, potrzebę, ale i tęsknotę usłyszenia piosenek, które nie tylko dają wytchnienie i nadzieję ale mogą „zmieniać świat”.
Emilia Pawłowowska wie doskonale, że piosenką można zachwycić, zdenerwować i uczyć. Naszą uwagę skupia na zmysłowej fascynacji, podejmując próbę przekonania nas słuchaczy, że uczucia mienią się różnymi barwami, mają swoje blaski i mają swoje cienie, bo przecież jak pisała Agnieszka Osiecka „szczęśliwa miłość wierszy nie pisze”.